Najlichsze. Betlejem może nie jest najlichsze, ale leży prawie na końcu świata. Prowincjonalna osada bez większego znaczenia.
Betlejem, miejsce Narodzenia. "Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima." (Mt 2,3) Co było dalej, dobrze wiemy: Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki... (Mt 2,18) Małe, ciche, nudne i nieatrakcyjne Betlejem. I przerażenie w dostojnej, pięknej, godnej prawdziwego Króla Jerozolimie.
Jezus czasami znika. Czekamy na Niego, a On nie przychodzi. Wszystko jest przygotowane. Kolekcja dobrych uczynków wypolerowana błyszczy na półce. Pobożnie odmówione modlitwy jak bukiet świeżych kwiatów cieszą oko i oszałamiają zapachem. Kto wie, może jest i ciasto - spécialité de la maison - takie, które zawsze nam wychodzi. I jest wszystko, tylko nie ma Jego.
Jak zareagujesz na wieść o tym, że On chce się narodzić gdzieś indziej? Co zrobisz, gdy anielskie śpiewy zechcą obwieścić Jego obecność w tym, od czego uciekasz nawet w myślach? Gdy powie: "czekam na Ciebie tam, gdzie jesteś słaby i nie domagasz", czy pobiegniesz na to spotkanie, czy odwrócisz się do Niego plecami, upierając się przy swojej wersji, która brzmi:"jestem samowystarczalna"?
Gdy po raz kolejny pokłócisz się z mężem, krzykniesz na dziecko, gdy odwrócisz się plecami do potrzebującego albo w 10 minut złamiesz wszystkie adwentowe postanowienia - czy zobaczysz Jego gwiazdę w samym środku swojego zamieszania? Uwierzysz, że On chce się narodzić właśnie tam? Wejść w to, czego się wstydzisz, co Cię przytłacza, do czego nie chcesz się przyznać?
Król Herod przeraził się, a z nim całą Jerozolima. A my? My mamy czasem swoją wersję: "Boże, tylko nie to! Tylko tego nie dotykaj, tylko w to nie wchodź, tylko nie zmuszaj mnie do myślenia o tym, co chciałabym zamieść pod dywan".
Wyznaczamy Mu miejsce: taki skrawek. Dwa na dwa metry może, albo coś w tym stylu. Wysprzątane na błysk i przyozdobione iluzjami. Tam może się narodzić, bo tam jesteśmy na to gotowi. Dajemy Mu na to pozwolenie - Bogu wszechmogącemu, Stwórcy nieba i ziemi. Tu możesz, Boże. A tam nawet nie zaglądaj.
Tylko że Wszechmogący ma to do siebie, że nie zawsze dostosowuje się do naszych oczekiwań. Jeśli nie możesz znaleźć Go w Jerozolimie, może czas poszukać na peryferiach?
inspirujesz, dziękuję :-)
OdpowiedzUsuń